Zdarza się, że otrzymuję pytania, dlaczego wybrałem Goseta G20.
Kiedy szukałem szlifierki opinie o G20 były różne. Najczęściej pojawiały się dwie.
Pierwsza taka, że to drogi sprzęt. Ze można kupić taniej maszynę. Druga była taka, ze szlifierka jest niestabilna.
O pierwszym problemie trudno dyskutować. Dla jednego drogo, dla drugiego akceptowalnie.
Z drugim zmierzyłem się sam po zakupie. Podłączyłem maszynę, założyłem pas i przy próbie szlifowania, tańczył jak chciał. Na szczęście po kilku próbach sam znalazłem rozwiązanie. Ale zajęło mi to jednak trochę czasu i napsuło krwi. Pas był za słabo naciągnięty. To wszystko.
W trakcie lat używania maszyna została przerobione przez producenta. Również pewne elementy w mojej zostały wymienione. To też zaleta, bo widać, że sprzęt jest stale rozwijany.
Ale prawda jest taka, że tych szlifierek nie było wtedy dużo w rękach nożowniczych. I żadnych sensownych wniosków nie dało się wyciągnąć.
Ci mnie osobiście przekonało do zakupu?
Przede wszystkim producent i gwarancja. W sensie, że producent to firma. Dla mnie to bezpieczeństwo. Mam na noże na tyle mało czasu, że nie chce mi się walczyć ze sprzętem. Po przygodach z chałupniczymi maszynami, nie chciałem ryzykować.
Po drugie.
Kupując G20, kupowałem system. Nie tylko szlifierkę. Już wtedy były dostępne do maszyny koła. Podkreślę, że profesjonalnie wykonane.
Były “widełki” do rolek i same rolki małej średnicy.
No i opcja kładzenia na bok.
Po trzecie wstępne oględziny pokazały, że maszyna nie musi wyć i wibrować w trakcie pracy.
Po kilku latach dalej używam G20.
Czy chciałbym inną maszynę.
Tak ale jako uzupełnienie. 90 % roboty i tak odwalałbym na Gosecie.
Z resztą mam inne maszyny, np. Standardową 75×2000, bo czasem potrzeba szerszego pasa.
Jakie wady ma G20?
Dla mnie to mała dostępność rolek gumowanych. Stalowe są ok. Ale ja większość noży robię na gotowo prosto że szlifierki.
Sanki do płaskich szlifów mogły by być dłuższe, bo robię duże noże.
No i przydała by się druga, żebym nie musiał wymieniać kół na płaskie i z powrotem.